Diabeł tkwi w szczegółach. Załóżmy, że szukamy lodówki. Ma być duża, pojemna, dobrze się prezentować, i oczywiście zużywać jak najmniej prądu. Po długich poszukiwaniach mamy to. Kosztuje 2300zł, i jest w klasie A+++. Jest też dostępny taki sam model, co prawda klasa A+, ale kosztuje 1800zł. Różnica w cenie zakupu wynosi 500zł. Zakładając, że sprzęt posłuży nam 10 lat, to ta kwota raczej nie zdąży się zwrócić, a co dopiero mówić o oszczędnościach.
Najlepiej będzie zobrazować to, na przykładzie:
Podane modele lodówek Samsunga są do siebie bardzo zbliżone jeśli chodzi o funkcje czy parametry. Jak widać na porównaniu, przy lodówce w klasie A+ wydamy ok. 160zł na prąd w skali roku, a przy lodówce w klasie A+++ jedynie ok. 96zł.
Czyli kupując droższą lodówkę, oszczędzimy na prądzie ok. 60 zł w skali roku. Jednak różnica w cenie zakupu wynosi 500zł. Potrzeba więc lat, żeby zwróciła się sama cena zakupu. Coś za coś.
To jakiej klasy sprzęt AGD wybrać? A+, A++ czy A+++?
Oczywiście bardzo polecam szukania sprzętów jak najbardziej energooszczędnych, ale zawsze warto dodać do tego trochę zdrowego rozsądku i porównać konkretne modele.
Na całe szczęście lodówki w klasach A++ czy A+++ zaczynają tanieć, i powoli wypychają z rynku modele w klasach A+. Myślę, że trend będzie podobny jak w przypadku pralek, gdzie klasa A+++ jest standardem.